Niestety w trakcie użytkowania samochodu Honda Civic miałem wątpliwą przyjemność przeżyć awarię termostatu. Objaw był dosyć oczywisty, wskazówka temperatury szybko wskoczyła na czerwone pole, jednak ja myśląc że jest to po prostu efekt jazdy w korku tylko zjechałem na bok i przechłodziłem silnik. Niestety po powrocie do jazdy sytuacja powtórzyła się i to aż do zagotowania płynu w chłodnicy co objawia się wydzielaniem pary z układu chłodzenia. Tu przetoczę ważne ostrzeżenie, w takiej sytuacji nigdy nie odkręcajcie korka wlewu do chłodnicy, ja już to wiedziałem więc tego nie zrobiłem ale widziałem kiedyś niezłą fonntannę w wykonaniu innej mniej świadomej osoby, naprawdę można się nieźle poparzyć. W każdym bądz razie w moim przypadku skończyło się na przerywanej jeździe do domu, musiałem zatrzymywać się co 500 metrów i chłodzić silnik.Przy okazji zauważyłem że nie działa również wentylator chłodnicy, zwarłem odpowiednie styki na krótko i wentylator ruszył, ale niestety nie pomogło to w chłodzeniu silnika.
Niestety mój stały mechanik mnie wystawił i po przetrzymaniu samochodu przez dobę oświadczył mi że połowa ludzi wyjechała mu do Angli więc mi tego szybko nie zrobi, wkurzyłem się zabrałem samochód na parking i sam się za to zabrałem.
Przede wszystkim zlokalizowałem gdzie ten termostat jest, można go znaleść sprawdzając gdzie idą gumowe przewody wychodzące z chłodnicy, termostat znajduje się trochę głębiej za rozdzielaczem zapłonu, mała półokrągła puszeczka, przykręcona trzema śrubami do silnika. Z boku do obudowy termostatu jest wkręcony czujnik wentylatora chłodnicy a do niego jest podpięta wtyczka z przewodami (na zdjęciu już odłączona), oraz za pomocą dodatkowej śruby są przykręcone do obudowy przewody masy.
Całą pracę należy rozpocząć od wystudzenia silnika. Operację wykręcenia termostatu sugeruję przeprowadzić nad jakąś kratką ściekową ponieważ podczas tego zawsze wycieknie trochę płynu chłodniczego, jednak sugerował bym dołożyć wszelkich starań aby zebrać wyciekający płyn do jakiegoś naczynia. Ja użyłem w tym celu przeciętej wzdłuż butelki po wodzie takiej pięciolitrowej. Płyn chłodniczy jest trochę toksyczny i nie należy go wylewać w przypadkowe miejsca tylko powinno się go oddać do odpowiedniego punktu lub jeśli płyn jest klarowny i w dobrym stanie można go znowu wlać z powrotem do układu chłodzenia.
Gdy już mamy wszystko przygotowane możemy zabrać się za spuszczanie płynu chłodniczego z układu chłodzenia. Odkręcamy korek wlewu płynu znajdujący się na górnej części chłodnicy. Odkręca się on trochę dziwnie ponieważ trzeba to zrobić jakby tak na dwa razy, czyli najpierw przekręcamy trochę, potem dociskamy i ponownie przekręcamy. Nastepnie nasz pojemnik na płyn ustawiamy pod chłodnicą, kucamy i wkładamy rękę od spodu tak aby wymacać ręką dolny brzeg chłodnicy, szukamy dalej ręką wzdłuż dolnego brzegu chłodnicy aż znajdziemy taki mały plastykowy motylek wystający z dolnej krawędzi chłodnicy tej zwróconej w stronę silnika. wykręcamy go zupełnie z chłodnicy dzięki temu płyn szybciej spłynie z układu (trzeba uważać aby nie zgubić tego motylka) Oczywiście nie ma przy tej czynności możliwości nie upaprać sobie ręki płynem chłodniczym ponieważ zaczyna on wyciekać już w trakcie wykręcania tego motylko/korka dlatego bardzo ważne jest aby silnik był już zimny inaczej możemy się poparzyć. Niestety wykręcenie tego korka nie gwarantuje zupełnego spuszczenia całości płynu chłodniczego z układu, gdzieś słyszałem że jest jeszcze druga śruba do spuszczania płynu, tym razem z silnika, niestety nie udało mi się jej znaleść co prawdopodobnie w moim przypadku zaowocowało większym wyciekiem płynu gdy już rozkręciłem obudowę termostatu.
Gdy cały płyn już nam grzecznie spłynie do pojemnika możemy zabrać się za rozkręcanie obudowy termostatu. W tym celu należy najpierw odłączyć przewody od czujnika wentylatora chłodnicy. Ku mojemu zdziwieniu nie okazało się to takie proste, brutalna siła nie wystarczyła i wtyczka nie chciała zejść, po głębszej analizie doszedłem do wniosku że we wtyczce jest blokada przed przypadkowym wypięciem, dlatego w trakcie wyciągania wtyczki z gniazda należy jednym palcem (kciukiem) silnie naciskać na małą dzwigienkę na boku wtyczki, po chwili szarpaniny powinno się udać. Kluczem nasadkowym odkręcamy również śrubkę łączącą kilka przewodów z obudową termostatu, prawdopodobnie jest to podpięcie do masy elektryki samochodu.
Do obudowy termostatu dochodzi z chłodnicy elastyczny przewód gumowy. Jest on nasadzony na króciec wystający z obudowy termostatu, poza tym jest on ściśnięty elastyczną sprężynującą obejmą. Obejma ma takie jakby dwa listki które można ścisnąć razem co spowoduje rozszerzenie obejmy umożliwiając tym samym przesunięcie obejmy poza króciec. Ja zrobiłem to obcęgami, ścisnąłem nimi te dwa wystające odczepy obejmy i zsunąłem obejmę na przewód gumowy tak aby obejma nie obejmowała już króćca wystającego z termostatu. Pomimo tego że przewód gumowy nie był już ściskany obejmą to zsunięcie go z króćca termostatu nie było takie łatwe, na raz się nie da i po prostu trzeba trochę nad nim popracować wyginając tę gumę delikatnie we wszystkie strony tak aby rozluźnić przewód ciągle mocno obejmujący króciec termostatu. Jednak cierpliwość zostaje w tym wypadku nagrodzona i juz po chwili powinniśmy poczuć że przewód zaczyna schodzić z króćca. Jak już zejdzie zupełnie, niestety wyleje się troszkę płynu chłodniczego ale chyba nie ma na to rady
Możemy Zabrać się teraz za odkręcanie dwóch śrub trzymających obudowę termostatu. Ja zrobiłem to kluczem nasadkowym (grzechotką) z przedłużonym końcem co umożliwia dojście do głębiej położonej śruby.
Po odkręceniu tych śrub łapiemy ręką za obudowę termostatu i ją zdejmujemy. Obudowa nie koniecznie może chcieć się tak łatwo odkleić od uszczelki jednak nie radzę używać do tego celu jakiś drastycznych narzędzi aby jej nie uszkodzić, powinno wystarczyć kilka energicznych ruchów ręką aby połówka obudowy termostatu odeszła od reszty. W przypadku dużych kłopotów z oderwaniem połówki (juz odkręconej) obudowy od reszty, można włożyć w króciec jakiś kawałek miękkiego drewnianego drążka i przy jego pomocy delikatnie rozruszać (na wszystkie strony) zapiekłe elementy, co powinno pomóc rozdzielić kopułkę obudowy od reszty.
Po zdjęciu obudowy termostatu zobaczymy sam termostat (jego mniejszą połowę) większa część termostatu tkwi ciągle w obudowie, niestety zwykle termostat siedzi dosyć mocno w obudowie i niełatwo go stamtąd wyjąć, dzieje się tak przez uszczelkę która służy również do uszczelniania obu połówek obudowy termostatu i zwykle się mocno integruje z obudową, w dodatku nie bardzo jest za co złapać termostat aby go wyjąć. Ja go wyjąłem za pomocą kawałka miedzianego drucika, który przewlekłem przez wystające oczko termostatu, następnie nawinołem oba końce drucika na kawałek klucza dla pewniejszego chwytu i ciągnąć za tę zaimprowizowaną "garotę" wyciągnąłem termostat z obudowy. Nie radzę podważać termostatu jakimiś ostrymi narzędziami ponieważ łatwo jest uszkodzić powierzchnię obudowy co może powodować w przyszłości jakieś przecieki itp. w dodatku warto oszczędzić uszczelkę termostatu ponieważ może się jeszcze przydać jeśli nie dostaniemy zapasowej razem z nowym termostatem (co mi się niestety przydarzyło)
Dobrze jest w tym momencie ocenić czy termostat który z takim trudem wyjęliśmy był rzeczywiście zepsuty czy też nam się tylko wydawało. Możemy to zrobić dokonując próby gotowania termostatu w garnku z wodą. Jeśli mamy również wątpliwości co do czujnika temperatury to warto też sprawdzić w ten sposób i ten czujnik. Ja użyłem do tego celu zwykłego garnka w którym na kawałku sznurka powiesiłem termostat i czujnik wentylatora chłodnicy. Termostat powinien się otworzyć gdzieś przy temperaturze 80-90 stopni celcjusza, natomiast czujnik powinien zadziałać chyba przy trochę wyższej temperaturze. Zadziałanie czujnika niestety nie widać dlatego trzeba sprawdzić przy pomocy jakiegoś próbnika zwarć np. multimetru, ale można to zrobić i przy pomocy kawałka przewodu żarówki i bateri.
Do oceny momentu czyli temperatury otwarcia termostatu ja użyłem zwykłego kuchennego termometru do pieczenia, jednak można to również ocenić na oko bo można się zorientować że woda niedługo będzie już wrzeć. To że termostat się otwiera widać dosyć dobrze bo jest to dosyć znaczący ruch tego małego tłoczka a zresztą powinno być wyraźnie widać szczelinę pomiędzy tłokiem termostatu a jego obudową. Trzeba uważać aby w amoku obserwacji nie pochylić się za bardzo nad garnkiem bo łatwo się można oparzyć gorącą parą unoszącą się nad garnkiem. Jeśli termostat otworzył się od gorąca to po wyjęciu go z gotującej wody powinien dosyć szybko się zamknąć, oczywiście szybko nie oznacza błyskawicy, raczej mówimy tu o prędkości ślimaka, ale jednak można zauważyć ten ruch. Jeśli termostat ani drgnął pomimo gotowania to możemy z czystym sumieniem dać zarobić wytwórcom części zamiennych, ponieważ nie mamy żadnej możliwości naprawienia termostatu i niestety trzeba kupić nowy.
Aby sprawdzić czy czujnik wentylatora chłodnicy jest sprawny musimy sprawdzić czy przy wysokiej temperaturze, na stykach czujnika jest zwarcie (mała rezystancja), natomiast jeśli czujnik jest zimny na stykach powinna być przerwa. Jeśli czujnik nie reaguje w ten sposób to również niestety musimy kupić nowy, ponieważ jest to element nierozbieralny.
Niestety w moim przypadku okazało się że oba te elementy są uszkodzone, dlatego musiałem kupić obie nowe części. Nie wiem dlaczego obie te części zepsuły się jednocześnie jednak podejrzewam pewną korelację pomiędzy tymi zdarzeniami prawdopodobnie zepsucie się jednej z tych części spowodowało wzrost temperatury i awarię drugiego elementu, ale niestety tak jak w przypadku odwiecznego problemu jajka i kury nie odkryłem co się stało wcześniej
Jeśli zachodzi również konieczność wymiany czujnika wentylatora, to niestety trzeba go wykręcić z tej przykrywki termostatu którą wcześniej zdjąliśmy. Może się zdarzyć że czujnik dosyć mocno jest wkręcony w obudowę dlatego aby go wykręcić trzeba użyć dosyć dużego klucza (ja użyłem odpowiednio dużego szweda) i kawałka drewnianego drążka który wkładamy w króciec. Mając już wystarczającą dzwignię możemy wykręcić czujnik. Radzę jednak robić to z wyczuciem ponieważ aluminium z którego zrobiony jest króciec nie wydaje się bardzo solidne. Jednak ja zrobiłem to w ten sposób i udało mi się nic nie urwać.
Nowe elementy zakupione u jakiegoś renomowanego sprzedawcy, montujemy właściwie w odwrotnej kolejności niż je rozmontowaliśmy. Najpierw wkręciłem nowy czujnik w obudowę termostatu. Potem nowy termostat razem z uszczelką włożyłem do obudowy termostatu tej zintegrowanej z silnikiem. Tu pewna uwaga, trzeba termostat włożyć z powrotem w obudowę tak samo jak w niej wcześniej siedział. Właściwie nie wiem dlaczego ale mały grzechoczący nit przewleczony przez zewnętrzny pierścień na termostacie (jest to chyba jakiś rodzaj zaworka) musi być skierowany ku górze, tak gdzieś przeczytałem i wolałem nie eksperymentować z innym ustawieniem. Następnie trzeba złożyć obudowy razem tak jak były i przykręcić górną kopułkę obudowy termostatu do jej drugiej połówki za pomocą dwóch dłuższych śrub. Następnie za pomocą krótkiej śruby przykręcamy do obudowy kable elektryczne (masa) i podłączamy wtyczkę do czujnika wentylatora. wspomnę jeszcze żeby w trakcie przykręcania śrub robić to delikatnie (w końcu to tylko aluminium) aby nie zerwać gwintów. Nie znam poprawnych momentów dokręcenia dlatego radzę daleko posunięte wyczucie, ja np. trzymałem klucz tuż przy nasadzie aby dźwignia działająca na śrubę nie była zbyt duża. Następnie nasuwamy rozłączony wcześniej przewód gumowy na króciec w obudowie termostatu, ściskamy obcęgami listki obejmy i samą obejmę nasuwamy z powrotem tak aby po jej zaciśnięciu na pewno obejmowała króciec. Nie uszczelniałem już w żaden inny sposób tego połączenia i trzyma to szczelność, więc o ile przewód gumowy nie jest uszkodzony to połączenie nie powinno wymagać smarowania go czymkolwiek.
Jeśli mamy już wszystko zmontowane możemy zabrać się z zalewanie układu płynem chłodniczym. Nie możemy oczywiście zapomnieć o zakręceniu korka spustu chłodnicy tym korkiem z motylkiem przy pomocy którego wcześniej spuściliśmy ten płyn. Do zalania chłodnicy możemy użyć tego samego płynu który wcześniej spuściliśmy o ile jest klarowny i w miarę nowy, podobno powinno się ten płyn wymieniać co pięć lat, ja wlałem stary płyn a resztę uzupełniłem nowym. Płyn wlewamy do chłodnicy a nie do zbiornika wyrównawczego. Robimy to powoli aby niepotrzebnie nie zapowietrzać układu. Gdy chłodnica jest już pełna niestety nie oznacza to końca zabawy ponieważ musimy jeszcze układ odpowietrzyć. Co prawda podobno te układy są samoodpowietrzające się, jednak wolałem zrobić to przynajmniej z grubsza. Na przewodzie gumowym odchodzącym od chłodnicy i dochodzącym do silnika od strony silnika jest mała śrubka z dziurką. Odkręciłem tę sróbkę i poczekałem aż z otworku będzie ciekł czysty płyn chłodniczy bez bąbelków powietrza, poczym zakręciłem śrubkę. Potem na cięgle otwartym wlewie na chłodnicy uruchomiłem silnik samochodu i dokładnie obserwowałem czy nie ma wycieków na obudowie termostatu i na wężu który zdejmowałem. W trakcie pracy silnika bąbelki powietrza zgromadzone w układzie wydostawały się przez wlew na chłodnicy a poziom płynu ciągle opadał, prawdopodobnie na skutek tego że płyn zastępował powietrze w układzie. Dolewałem kilkukrotnie płynu jak również odkręcałem i przykręcałem odpowietrznik aby wypuścić gromadzące się w układzie powietrze. Czynności te powtarzałem kilkukrotnie na pracującym silniku. Jednak ponieważ nie chciałem zakręcać korka wlewu na chłodnicy na zbyt gorącym silniku (z obawy przed poparzeniem) dlatego zanim silnik nagrzał się za bardzo po ostatnim uzupełnieniu płynu w chłodnicy pod wierzch wlewu, nakręciłem korek. Trzeba pamiętać że trzeba to zrobić w tych dwóch etapach ponieważ nie jest to taki prosty gwint tylko trzeba trochę nakręcić przycisnąć i znowu dokręcić. Na koniec uzupełniłem poziom płynu w zbiorniku wyrównawczym tak aby był pomiędzy kreskami "MIN" i "MAX".
Przed kompletnym odbiorem pracy warto jeszcze zagrzać silnik na tyle mocno aby sprawdzić czy temperatura silnika jest stabilna i nie wzrasta powyżej optymalnej wartości. Warto również sprawdzić czy na skutek wzrostu temperatury włączy się wentylator chłodnicy, co nas upewni w zupełnej poprawności wykonanej pracy. Ja tak dla pewności przez pierwszy tydzień po naprawie woziłem ze sobą płyn do chłodnicy aby uzupełniać ewentualne ubytki (nie było to konieczne) oraz po każdej jeździe sprawdzałem poziom płynu i przyglądałem się czy gdzieś nie ma przecieków.
Wykonując opisane tu prace kieruj się zawsze zdrowym rozsądkiem i prawdziwą oceną swoich umiejętności manualnych. Pamiętaj że jeśli zdecydujesz się wykorzystać przedstawione tu porady robisz to tylko i wyłącznie na własną odpowiedzialność.