Niedawno stałem się współwłaścicielem małej działeczki położonej w małym mieście, odległość tej działki od domu sprawia że nie mogę tam bywać zbyt często, raczej weekendy i to tylko wiosna, lato, jesień (dom pozbawiony ogrzewania). Jednak ponieważ zarówno ja jak i moja rodzina jesteśmy tylko ludzmi więc nasze zwieracze mają ograniczone możliwości wstrzymywania niepowstrzymanego. Zapadła więc decyzja trzeba zrobić na działeczce kibelek na małą i dużą potrzebę, oto on.
Ponnieważ zakupiona na nasze potrzeby "Sławojka" nie posiadała komory na fekalia zakupiłem w markecie budowlanym 80 litrową plastikową beczkę na wiadomą zawartość.
Kiszki i nerki pracowały i ta mała beczułka szybko się zapełniła nieciekawą i w dodatku bardzo śmierdzącą mieszaniną siku i kupki
Na tym etapie użytkowania takiej Sławojki poczyniłem jednak interesującą obserwację, mianowicie zauważyłem że jeśli się nie sika przez kilka dni do beczki całość zaczyna znacznie mniej śmierdzieć niż taka radosna mieszanina siku + kupa. (obserwacja ta będzie impulsem do wykonania tego projektu)
Jednak wtedy jeszcze nie widziałem ani problemu ani rozwiązania, jednak problem szybko wypełniał beczkę, postanowiłem problem rozwiązać klasycznie, czyli po prostu zamówić wóz asenizacyjny (po naszemu gównowóz).
Ze zdziwieniem stwierdziłem że nie jest to takie proste, kolejne firmy wykręcały się twierdząc bądź że nie przyjmują nieznanej zawartośći w której używano nieznanej im chemi lub że nie przyjeżdzają do ilości mniejszej niż 5m3 (pewno by przyjechali ale trzeba by zapłacić jak za te 5m3)
W końcu pomyślałem sobie a co tam beczka mała, ma szczelną pokrywkę wsadzę do samochodu i sam zawiozę do najbliższej zlewni ścieków, a tu niespodzianka okazało się że zlewnie przyjmują takie ścieki tylko od dostawców z którymi mają podpisane umowy na odbiór określonych ilości "surowca", no normalnie zamknięte koło. Okazuje się że ciężko się pozbyć zawartości "Sławojki" w jakiś sensowny organizacyjnie i ekonomicznie sposób i nie chodzi tu oczywiście o jednorazowe pozbycie się tego towaru, bo jednorazowo to i można przepłacić aby beczka przyjechała ale przecież chodzi o rozwiązanie systemowe, czyli aby było wygodnie, tanio, ekologicznie i legalnie.
Zaczołem grzebać po necie, w trakcie tej "gównianej" lektury natrafiłem na koncepcję tzw. toalety kompostującej (composting toilet) lub toalety separującej (separating toilet) lub tzw. suchej toalety (dry toilet), to rozwiązanie trojga imion ma wspólny mianownik który w skrócie oznacza Rozdzielić siku i kupę już u źródła ta interesująca idea ma podobno oznaczać znacznie mniej uciążliwe zapachy (co sam już wcześniej stwierdziłem), oraz co ciekawe umożliwia powrót substanci odżywczych do ekosystemu zamiast przez oczyszczalnie ścieków i spalarnie wyemitowanie ich do atmosfery co powoduje ich bezpowrotną stratę dla ekosystemu, (a potem trzeba sypać te nawozy sztuczne i sypać aby coś urosło).
Raczej słaby (to i tak mocno nieadekwatne słowo) ze mnie ogrodnik, ale na forach dyskusyjnych wiele osób bardzo pozytywnie wypowiadało się o niezłych właściwościach nawozowych ludzkiego moczu rozmieszanego w stosunku 1:4 z wodą (który jest podobno u osoby zdrowej biologicznie sterylny) oraz o pozytywnych właściwościach nawozowych przekompostowanego (co najmniej rok) ludzkigo nawozu. Wiele osób też podnosiło (i jest na to sporo opracowań naukowych) istotną zaletę suchej toalety polegającą na tym że jest sucha i do jej użytkowania w ogóle nie zużywa się wody co w obliczu coraz bardziej kurczących się jej zasobów na świecie nie jest bez znaczenia.
Szczególnie podobno takie toalety zaczynają zdobywać rynek Szwedzki gdzie ekologiczni Skandynawowie stosuja je nawet w domach wielorodzinnych (ich bardzo zaawansowane odmiany), ale podobno i dużo prostrze tego typu toalety są chętnie stosowane na obszarach ubogich w wodę np. Australia (niedługo i w Polsce możemy zacząć mieć ten problem bo wody u nas jest mało a można nawet powiedzić jest mało a będzie coraz mniej).
Postanowiłem zaryzykować i przerobić moją "Sławojkę" tak aby rozdzielenie siku i kupy następowało od razu i aby nie było mieszania tych dwóch substanci. Co prawda nie mam jeszcze skrystalizowanej koncepcji co robić potem z tymi produktami (główny problem będzie z kupą bo sikami można podlewać trawnik), ale po doświadczeniach z ich mieszaniną jestem pewny że będzie to na pewno prostrze w realizacji.
Niestety okazuje się że w Polsce nie można w prosty sposób kupić gotowej muszli sedesowej zawierającej dwie oddzielne komory do rozdzielania extrementów, trzeba niestety zakombinoweć coś samemu, ja wykorzystałem w tym celu to co już miałem, czyli posiadaną przezemnie już beczkę która od tej chwili miała być już tylko beczką na kupe, oraz spory lejek samochodowy do awaryjnego nalewania benzyny do baku, który od tej chwili miał się stać chwytakiem sików.
Główny problem stanowi po prostu jak ten lejek na siki umieścić w komorze Sławojki tak aby był stabilny i aby był we właściwym położeniu względem beczki (musi być to jednak spasowane z dokładnością wynikającą z odległości ujścia cewki moczowej i odbytu u statystycznego człowieka)
Ja wykonałem w tym celu po prostu z desek specjalną półeczkę z podpórkami, w krórej wyrzynarką wyciołem okrągły otwór o średnicy wystarczającej aby lejek spoczywał tam stabilnie i na odpowiedniej i odległości i wysokości. Oczywiście wymiary zarówno półki jak i odległości i średnicy otworu silnie zależą od miejsca umocowania i naszych potrzeb, po prostu zanim można zabrać się z cięcie i wyrzynanie trzeba wszystko dokładnie przemyśleć i podopasowywać. Potem ołówkiem na ścianie komory w środku Sławojki zaznaczyłem dokładnie kontury półki i przy pomocy wiertarki cienkim wiertłem wywierciłem w ścianie komory otwory na drewno wkręty. Potem już tylko zostaje przykręcić zmajstrowaną wcześniej półeczkę do wewnętrznej ściany komory ale oczywiście wygodniej jest to zrobić ze środka kibelka gdy ktoś od środka komory trzyma nam skręconą wcześniej półkę.
Oczywiście sposób montażu tego lejka jest dowolny i zależy tylko od wyobraźni, jedyne co się na prawdę liczy to to aby, lejek był stabilny aby był we właściwej pozycji i jeszcze ewentualnie aby dawał się wyjmować w celu umycia.
Oczywiście zbierające się w lejku siki muszą być odprowadzone do jakiegoś pojemnika. Ja w tym celu użyłem pojemnika po płynie do spryskiwaczy w którego nakrętce wywierciłem dziurkę. W powstały otwór szczelnie wepchnołem elastyczny wąż gumowy którego drugi koniec wcisnołem na najwęższy koniec lejka (w moim przypadku akurat wszystkie części które miałem szczęśliwie do siebie pasowały).
Okazało się że aby zapewniona była właściwa różnica poziomów pomiędzy końcem lejka a szczytem pojemnika na siki, pojemnik musi stać w dołku, więc po prostu wykopałem za kibelkiem otwór o wielkości posiadanego pojemnika tak aby korek znajdował się na poziomie ziemi. Nie przysypywałem jednak pojemnika tylko zachowałem możliwość jego wyjmowania co będzie wygodnie przy konieczności jego opróżniania (co będzie konieczne raz na parę dni 2 lub co 3 w zależności od ilości osób kożystających z toalety i od ilości wypijanego na działce piwa).
Beczka na kupę powinna być wsunięta trochę płycej niż była poprzednio ponieważ teraz część jej pracy przejmie lejek a przez jej wysunięcie zmniejszamy ryzyko że część niesfornej cieczy ustrojowej dostanie się do pojemnika na kupkę która przecież powinna być sucha.
Jak mniemam koncepcja ustawienia względem siebie lejka i beczki powinna być dosyć zrozumiała dla wiekszości ludzi i powinna wynikać bezpośrednio z fizjonomi i grawitacji którą to zależność każdy codzienine u siebie ma okazję zaobserwować, więc myślę że nie ma co się tu chyba za bardzo co rozwodzić nad tym tematem.
Przy pierwszych nieśmiałych próbach testowych szybko wynikł mały problem, okazało się że ciecz nie chce wystarczająco żwawo spływać z lejka do pojemnika. Na szczescie szybko domyśliłem się że winny tu jest brak właściwego odpowietrzania pojemnika na siki (tyle lat picia piwa z puszki w końcu się na coś przydało) sprawę doskonale rozwiązało wywiercenie w zakrętce pojemnika dodatkowego otworku do odpowietrzania, po prostu powietrze zastępowane przez siki musi mieć którędy się wydostać.
W moim modelu Sławojki z tyłu beczkę można zamknąć elegancką klapą (aby widokiem beczki na kupkę nie razić estetów.
Jednak pierwszy rzęsisty deszcz wygenerował problem zbierającej się wody w dołku na pojemnk na siki, może i nie jest to wielki problem (zależy od ilości wody i pływalności pojemnika), ale ja rozwiązałem go w ten sposób że podniosłem trochę klapę robiąc z niej rodzaj daszka przed deszczem, ewentualnie zawsze można pomyślec nad innym sposobem zabezpieczenia przed deszczem dołka na pojemnik. Być może idealnym rozwiązaniem było by umieścić ten pojemnik gdzieś w obrębie samej sławojki ale ponieważ do tego pojemnika trzeba mieć dosyć dobry dostęp (konieczność opróżniania co parę dni) więc trzeba to przemyśleć aby sobie nie narobić niepotrzebnego problemu z obsługą systemu.
Użytkowanie toalety nie jest specjalnie skomplikowane, nalezy jednak pamiętać aby załatwiać się dosyć świadomie i nie robić dziwnych wygibasów na desce, raczej pożądana jest pozycja siedząca z lekkim przechyleniem do przodu (co jest dosyć naturalną pozycją podczas załatwiania tej potrzeby życiowej), niestety panowie powinni również siadać na sikanie ponieważ pozycja stojąca będzie na pewno generować zarówno duże rozbryzgi jak i pomyłki z celowaniem. W razie problemów można wypróbować różne ustawienia beczki na kupę lub można trochę przesunąć deskę klozetową (u nas jest nie przykręcona tylko luzem położona więc każdy może dynamicznie zmieniać w małym zkresie jej ustawienie w zależności od swoich potrzeb.)
Siki spływają same i tyle, trzeba tylko pamiętać aby pozbywać się ich dosyć często aby nie zaśmiardły oraz dlatego że podobno świeże najlepiej się nadają do podlewania, natomiast kupę po każdym razie dobrze jest zasypać garścią trocin które podobno wchłaniają wilgoć i dodatkowo powodują że całość nie śmierdzi i się ładnie kompostuje.
Jeszcze co prawda nie mamy dobrze przetestowanego pozbywania się tych substancji, ale na spożytkowanie sików dobrze zapowiada się mieszanie ich w dużej konewce z wodą i podlewanie tą mieszaniną raz na parę dni trawnika w mniej uczęszczanej części ogrodu. Co do kupy to nie mam jeszcze sprecyzowanych planów i myśle że będą one zależeć od tego co uzyskam z beczki. Podobno wysuszona kupa dobrze się kompostuje. Ja jednak mam do koncepcji wykorzystania takiego kompostu pewne opory i myślę że na tej metodzie skorzystają co najwyżej krzewy i drzewka ozdobne a nie pomidory i sałata.
Mam nadzieję że tym opisem przyczynię się trochę do rozwiązania tego jednak bardzo realnego problemu występującego u wielu osób na działkach rekreacyjnych (zapach i co z tym zrobić), a być może koncepcja suchej toalety i u nas kiedyś tak jak w tzw. zachodnim świecie zyska większą popularność (niech cena wody jeszcze wzrośnie a w toalecie się jej marnuje niewiarygodnie ilości), fakt faktem spłukiwana toaleta jest wygodna,czysta i nie śmierdząca które to atrybuty toaleta sucha osiąga raczej z trudem a może i wcale (choć Szwedzi podobno swoimi systemami podciśnieniowymi są już blisko ideału) jednak być może niedługo problemy z wodą i ekonomia sprawią że będzie to dominująca technologia. Na razie myślę że ma niezłą szansę sprawdzić się na działce czego ewentualnym czytającym ten poradnik i sobie życzę.